niedziela, 4 listopada 2012

Kilka słów o moich ogrodowych

Hortensji ogrodowych nie mam dużo. Kilka lat temu, gdy zaczynałam przygodę z ogrodem kupiłam ich kilka i wszystkie je straciłam. Nie wiedziałam dlaczego nie chciały u mnie rosnąć, a tym bardziej zakwitnąć. Przekopałam internet i zaczerpnęłam sporo wiedzy na ich temat. Postanowiłam, że nie będę ich uprawiać, bo nie nadają się do mojego klimatu. Albo całkowicie wymarzną, albo, w najlepszym wypadku co roku będę podziwiać jedynie liście.
Na rynku pojawiły się jednak odmiany bardziej wytrzymałe, oraz zakwitające na jednorocznych pędach. To było by spełnienie marzeń, bo cudownie było by mieć oblepione kwiatami hortensje ogrodowe. Dotychczas takie widoki podziwiałam jedynie na zdjęciach.
Zakupiłam cztery odmiany. Dwie z serii Endless Summer - 'Bailmer' oraz 'Twist-n-Shout' Na zimę usypałam im kopczyk z kory i czekałam co pokażą. W czerwcu obie rozwinęły po jednym kwiatostanie i były to kwiaty na zeszłorocznych pędach. Długo nic się nie działo. Dopiero jesienią obie zawiązały sporo pąków na jednorocznych pędach. Cóż z tego, skoro było już na to za późno. Krótsze chłodniejsze dni, zimne noce - pąki nie miały szans się rozwinąć. Pierwszy przymrozek załatwił je wszystkie.
Wniosek taki, że owszem, zakwitają na jednorocznych, ale późno i w naszym klimacie nie mają szans rozwinąć tych kwiatów.

Twist-n-Shaut - początek października. Kwiatostan letni już przekwitnięty, jesienne w fazie pąka.

Bailmer - październik. Kwiatostan na zeszłorocznym pędzie i małe pączki na tegorocznych.

Bailmer - wegetację zakończył mając sporo takich pączków.

Kolejne dwie hortensje ogrodowe to: Freedom - Everbloom oraz Passion - You&Me.
Te okazały się całkowitą porażką. Pomimo usypania kopczyka, część naziemna całkowicie przemarzła. Z wielkim mozołem coś tam odbiło. Wiosną, gdy ruszyła wegetacja, myślałam że całkiem przemarzły. Kwiatów na zeszłorocznych, oczywiście nie było, bo i takich pędów nie było. Na nowych pędach też cisza. To samych przymrozków nie zauważyłam na nich najmniejszego pączusia (a szukałam dokładnie)
Nie polecam tych odmian osobom, które szukają hortensji bardziej mrozoodpornych lub kwitnących na młodych pędach.





6 komentarzy:

  1. Miłośniczko hortensji witaj, zapraszam do siebie po wyróżnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie tu u Ciebie! Prawdziwy zaczarowany ogród. Bardzo lubię hortensje i kilka mam w swoim ogrodzie, ale niewiele jeszcze o nich wiem. Chętnie pomyszkuję po Twoich postach - może nauczę się czegoś nowego! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cenne info :) Teraz jest dość dużo nowych odmian ogrodowych, zachwalanych przez sprzedających jako kwitnące na zeszłorocznych pędach. Wiadomości od Ciebie rozwiały moje wątpliwości. Wiem już na pewno, nie zainwestuję w nie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musisz naprawdę bardzo kochać hortensje skoro tyle energii i zaangażowania poświęcasz tylko temu jednemu gatunkowi. Mój sąsiad jest miłośnikiem dalii i ma ich ponad setkę różnych rodzajów. Wybudował specjalnie dla nich piwnicę. Ja z kolei jestem pasjonatem jadalnych roślin tropikalnych. Życzę Ci dalszego rozwijania swojej pasji i może doczekania się własnych odmian?

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam hortensje, dają niesamowity pokaz swoim kwitnieniem :)

    Korzystając z okazji zapraszam do dodania Twojego bloga do Spisu Blogów Ogrodniczych - daj się odnaleźć innym :) na blogu zapraszam także do konkursu z nagrodami!

    http://zielonyporadnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń