środa, 30 listopada 2011

Moje piękne nieznajome

Wśród swojej kolekcji mam kilka hortensji, których nazw nie znam. Są to zarówno hortensje ogrodowe jak i bukietowe a nawet jednej dębolistnej nie jestem pewna.
Dziś pokażę piękne nieznajome.
Pierwsza z nich pochodzi z wymiany. Mam pewne przypuszczenia, ale to za mała sadzoneczka, żeby stwierdzić na 100%. Ważną jej cechą jest to że pomimo iż sadziłam ją dokładnie rok temu jako odrobinkę ona zakwitła. Zaobserwowałam, że kwiaty miała zarówno na starych, jak i na jednorocznych pędach.
A oto i ona :)






Kolejna, to kupiona w castoramie jako "hortensja ogrodowa"
Jest piękna i delikatna, dlatego uprawiam ją w donicy. Na zimę wędruje do chłodnej piwnicy, gdzie przechodzi okres spoczynku i tylko na lato wystawiana jest do ogrodu.
Nie mam pojęcia co to za jedna :)












I ostatnia z ogrodowych. Kupiłam ją dawno, posadziłam w bele jakim miejscu i dziwiłam się, że marnie rośnie. Wtedy jeszcze nie interesowałam się tymi roślinami i nie wiedziałam jakie warunki należy im zapewnić. Poczytałam co nieco i przesadziłam w cień, w kwaśny torf, na zimę okrywałam i dalej nic. Choć rosła w liście nigdy nie kwitła. W ubiegłym roku postanowiłam zaryzykować. Wykopałam, posadziłam do donicy i przeniosłam na zimę do piwnicy. A oto efekt :)





Jest przepiękna. Ma ogromne kuliste, ciemno różowe kwiatostany. Początkowo z jasnym środeczkiem, później całe płatki wybarwiają się na jednolity kolor. Liście również ma bardzo duże, żywo zielone i mięsiste.
Na tą zimę też już zamieszkała w piwnicy. Mam nadzieję, ze znalazłam sposób na to, aby zakwitła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz